Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: W kraju niewiernych
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2000
Nie będzie tego dużo - zauważył ponuro prezes.
- Lojalka?
Claymore zaprzeczył ruchem oczu.
- Wszelki wypadek?
Claymore ponownie zaprzeczył.
Peter jęknął, zakrył oczy dłonią.
- Nie rób scen, ludzie patrzą - mruknął prezes.
- Jak mogłeś go puścić bez wszelkiego wypadku! Niech sobie byle paznokieć ułamie - jego hieny nie zostawią na mnie grama mięsa! A kompanię... Boże, kompanię to puszczą z torbami! Wyobrażasz sobie ten proces? Założę się, że będziemy musieli wpuścić na Morrisona jego biegłych, że nie wspomnę o przysięgłych i sędzim, którym na pewno spodoba się pomysł darmowej wycieczki przez Bramę. Claymore, ależ ty jesteś głupi, głupi, głupi!
- No, no, wystarczy. Spuściłeś parę, teraz
Nie będzie tego dużo - zauważył ponuro prezes.<br>- Lojalka?<br>Claymore zaprzeczył ruchem oczu.<br>- Wszelki wypadek?<br>Claymore ponownie zaprzeczył.<br>Peter jęknął, zakrył oczy dłonią.<br>- Nie rób scen, ludzie patrzą - mruknął prezes.<br>- Jak mogłeś go puścić bez wszelkiego wypadku! Niech sobie byle paznokieć ułamie - jego hieny nie zostawią na mnie grama mięsa! A kompanię... Boże, kompanię to puszczą z torbami! Wyobrażasz sobie ten proces? Założę się, że będziemy musieli wpuścić na Morrisona jego biegłych, że nie wspomnę o przysięgłych i sędzim, którym na pewno spodoba się pomysł darmowej wycieczki przez Bramę. Claymore, ależ ty jesteś głupi, głupi, głupi!<br>- No, no, wystarczy. Spuściłeś parę, teraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego