zdań, umiejętności przekonania słuchaczy do ważnej idei dzięki zamknięciu jej w uderzającej, zapadającej w pamięć metaforze?<br> Pisarze na Zachodzie - może właśnie dlatego, że nękani przez kompleks zbędności w społeczeństwie - lubią cytować znaną sentencję Shelleya, pochlebiającą im określeniem poetów jako "nieuznanych ustawodawców świata". Ta mile brzmiąca formuła zaczyna się jednak poważnie komplikować z chwilą, gdy poeta - lub dramatopisarz - zostaje, na zasadzie cudownego wyjątku od reguły, oficjalnie "uznanym" ustawodawcą, ministrem, albo i prezydentem. Komplikacja pierwsza: nie jest przecież rzeczą bez znaczenia, w jakim to mianowicie parlamencie albo rządzie nasz literat się znalazł. Żałosny przykład utalentowanego poety Ernesto Cardenála, który przyjął stanowisko ministra kultury