Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Lesio
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1973
wzdrygnąwszy się gwałtownie.
- Te młotki po czterdzieści siedem. Innych nie ma.
- Żadnego młotka nie chcę! - odparł Lesio stanowczo i z urazą i porzucając skrzynkę pełną młotków, z których jeden usiłował przed chwilą nieznacznie sobie przywłaszczyć, czym prędzej opuścił niesympatyczny sklep.
Szedł ulicą zniechęcony i zdenerwowany, bliski niemal rezygnacji z tak komplikujących się zamiarów, z rosnącym w duszy poczuciem beznadziejności wysiłków, kiedy nagle wpadli mu w oko robotnicy, naprawiający jezdnię. Tuż przy znaku informującym o robotach drogowych stał sobie nie tyle młotek, ile potworny młot do rozbijania kamieni. Na ten widok pochmurne oblicze Lesia rozpromieniło się radosnym blaskiem i wiara w siebie na
wzdrygnąwszy się gwałtownie.<br>- Te młotki po czterdzieści siedem. Innych nie ma.<br>- Żadnego młotka nie chcę! - odparł Lesio stanowczo i z urazą i porzucając skrzynkę pełną młotków, z których jeden usiłował przed chwilą nieznacznie sobie przywłaszczyć, czym prędzej opuścił niesympatyczny sklep.<br>Szedł ulicą zniechęcony i zdenerwowany, bliski niemal rezygnacji z tak komplikujących się zamiarów, z rosnącym w duszy poczuciem beznadziejności wysiłków, kiedy nagle wpadli mu w oko robotnicy, naprawiający jezdnię. Tuż przy znaku informującym o robotach drogowych stał sobie nie tyle młotek, ile potworny młot do rozbijania kamieni. Na ten widok pochmurne oblicze Lesia rozpromieniło się radosnym blaskiem i wiara w siebie na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego