pracy są trochę za bardzo fikuśne, bardziej niż przewiduje męska norma ignorancji, kompletnie nie można skupić się na wykonywaniu obowiązków służbowych. Ale to jeszcze nic. Prawdziwa próba sił zaczyna się, kiedy trzeba sobie uświadomić, że co prawda one wszystkie są kobietami, ale faktem jest, że to pracownicy (pracownice). To znacznie komplikuje sprawę, ponieważ nigdy nie wiadomo, gdzie kończy się koleżeństwo, a zaczynają kontakty służbowe. O tym, jak straszliwe bywają kontakty kobiet -przełożonych z mężczyznami-szefami powiedziano już chyba wszystko i najlepiej będzie, jeżeli ja już mądrzył się nie będę, choć przyznam szczerze, że smutny przypadek niejakiego Williama Clintona, który był szefem