mi! - rzekł sam do siebie. - Lepszy <br>będzie kompot z malin.<br><br>Nie zastanawiając się długo, pochwycił gruby pędzel, <br>zanurzył go w czerwonej farbie i kompot agrestowy przemalował <br>na kompot malinowy.<br><br>Był tak znakomity, że próbowałem go trzykrotnie, a byłbym <br>chętnie zjadł jeszcze więcej. Mogłem sobie na to pozwolić, <br>gdyż po przyrządzeniu kompotu, co trwało jedną chwilę, <br>pan Kleks udał się do jadalni z polewaczką, ażeby <br>pieczeń polać brunatnym sosem, wzmacniającym dziąsła.<br><br>Gdy po obiedzie chłopcy wzięli się do robienia porządków <br>oraz do innych zajęć gospodarskich, pan Kleks wrócił <br>do kuchni i rzekł do mnie:<br><br>- No, Adasiu, teraz pora na nas, pewno jesteś