policzek do szyby.<br>- To był szok, kiedy ją zobaczyłam. Nawet jednego dnia nie chciała nam dać...<br><br> Andrzej Chorąży właściwie palcem w ich sprawie nie kiwnął; to Aron Z. pomógł załatwić ubezpieczenie, kartę stałego pobytu, te sprawy, i on, gdy rodzony brat odmówił, udzielił pożyczki na piętnaście procent, którą Jacek właśnie kończy spłacać. Teraz zdani są już tylko na siebie - "mój ojciec jego uratował", mówi, "a on mnie, więc jesteśmy kwita i nie wypada więcej zawracać Aronowi głowy". <br>Mają dom z tawerną; Milena nazywa to tawerną - jakieś myszką trącące określenie, ale fajne, bo kojarzy się z pijaną marynarską bracią i szantami. Krok