Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
się, a potem usiadły na skraju łąki i zasypywały mnie pytaniami. Chciały wiedzieć, ile lat miał Aliosza, jak wygląda panna Kazimiera, co stało się ze "sztundystą", kto to jest Jurczenko... Zapomniały o celu naszej wyprawy i najwidoczniej zrezygnowały z lasu i z jagód.

Polina, rozgorączkowana, oblizując raz po raz wargi koniuszkiem języka, irytowała się, gdy opuściłem jakiś szczegół, kazała powtarzać sobie niektóre fakty i wreszcie powiedziała z goryczą w głosie:

- Ach, to jest piękne! Tylko to jest piękine! Dlaczego mnie nikt tak nie kocha?

- A Żakowicz? - wtrąciłem nieśmiało.

Spojrzała na mnie zdziwiona i na twarzy jej zjawił się pogardliwy grymas:

- A
się, a potem usiadły na skraju łąki i zasypywały mnie pytaniami. Chciały wiedzieć, ile lat miał Aliosza, jak wygląda panna Kazimiera, co stało się ze "sztundystą", kto to jest Jurczenko... Zapomniały o celu naszej wyprawy i najwidoczniej zrezygnowały z lasu i z jagód.<br><br>Polina, rozgorączkowana, oblizując raz po raz wargi koniuszkiem języka, irytowała się, gdy opuściłem jakiś szczegół, kazała powtarzać sobie niektóre fakty i wreszcie powiedziała z goryczą w głosie:<br><br>- Ach, to jest piękne! Tylko to jest piękine! Dlaczego mnie nikt tak nie kocha?<br><br>- A Żakowicz? - wtrąciłem nieśmiało.<br><br>Spojrzała na mnie zdziwiona i na twarzy jej zjawił się pogardliwy grymas:<br><br>- A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego