za to informacje o tym, co się naprawdę dzieje w kraju. Każdy dzień przynosił rewelację: wywiad z byłym więźniem politycznym, rozmowę z Amerykaninem, fragmenty "Społeczeństwa otwartego" Poppera, przeciek z narady dowództwa Pasdarów (oddziałów Strażników Rewolucji, militarnych struktur, silniejszych od armii, coś na kształt wojsk NKWD). Ten ostatni dał zresztą rozjuszonym konserwatystom pretekst do zamknięcia gazety.<br>Ale w "Dżameh" zupełnie inne były i wiadomości kulturalne dające obraz tego, co się dzieje na świecie, pojawiła się wreszcie satyra, śmiało poczynająca sobie z oficjalnymi wartościami. Dość powiedzieć, że felietoniści kpiąco pisali o sobie jako o agentach CIA. W kraju, gdzie o Ameryce nie mówi