szlag trafi na miejscu. Ale nic, myślę <dialect>se, poniose</> jeszcze tym razem do końca, a potem zobaczymy. Kiedy przyszedłem wreszcie do Budapesztu, rzuciłem plecak pod nogi konsulowi Fietowiczowi i nakląłem, ile wlazło. A konsul nic, powiedział mi tylko, żebym się zjawił w konsulacie za tydzień. Przyszedłem na umówiony dzień, wieczorem - konsul patrzy na mnie z uśmiechem i przekręca gałkę w radiu. Bum, bum, bum. Słyszę jak <foreign>speaker</> mówi: "W dniu dzisiejszym została otwarta w Londynie wystawa podziemnej prasy polskiej, na której znalazły się tajne gazety, ukazujące się w kraju". - No i co, panie Józku - zapytał Fietowicz. Co miałem odpowiedzieć, kiedy, do