Krasińskich! Suma jeszcze się odprawia u Świętego Krzyża, a tu Rojza kudłami swoimi potrząsa. <br>Ludzie postawali, ktoś warknął: <br>-Złapać i do rewirowego odstawić, niech prowadzi do cyrkułu! To bezprawie - tu Żydom nie wolno. <br>Porucznik, który właśnie, ciągnąc za sobą szablę z szykiem nisko opuszczoną na rapciach, nurkował wzrokiem wśród panien - kontent z pretekstu do zbliżenia z zawziętym tłumem Polaków - podskoczył, zagrodził drogę Róży i chwycił ją w objęcia. Róża - nieświadoma efektu swojej eskapady i swego imienia - nawet nie żachnęła się, <page nr=30> uczuwszy męskie dłonie na ramionach. Wesoła twarz porucznika wyglądała znajoma, od chłopca powiało Taganrogiem, perfumami Juli, czymś zupełnie niestrasznym. Z ufnością