Wspomniałem już przy innej okazji o eksperymentalnym teatrze "Cricot", którego tradycje podjął później Tadeusz Kantor, jak również o Wyzwoleniu Wyspiańskiego, którego nowatorska inscenizacja wywołała wiele kontrowersji.<br>Wtedy to poznałem Helenę Wielowieyską, młodą literatkę, która kręciła się koło tej awangardowej grupy.<br>Wielowieyska pisywała wiersze podporządkowane obowiązującej wówczas konwencji poetyckiej. Była to konwencja oparta o nową formułę "miasto-masa-maszyna", odrzucająca bezpośrednie doznania poetyckie, romantyzm i neoromantyzm na rzecz intelektualnej konstrukcji. Stąd właśnie, z Krakowa, poszły szumy sprzeciwiające się rytmowi, rymom, obrazowej metaforze. Było to wówczas dla mnie za mądre, choć za wszelką cenę chciałem pojąć istotę nowej poetyki. Usiłowałem pisać podobne wiersze