słońcu jego strzelba. Z niej to zgładził niejednego Indianina, broniąc się albo biorąc udział w obławach na pierwotnych mieszkańców ziemi, którą zagarnął.<br><br> Wytrwała i ślepa energia potrzebowała usprawiedliwiającej i oczyszczającej iluzji. A przecie Robinson, stwarzając na nowo system pojęć moralnych, czerpiąc go jedynie z własnej duszy - stwarza nic innego, jak konwencjonalną moralność środowiska, z którego wyszedł - co stanowi dostateczną dla nas rację, by podać w wątpliwość samo istnienie owego ziarna cnoty, zdolnego, jak japońskie papierowe rośliny, wyrosnąć i wydać kwiaty w zakorkowanej butelce. Wyrzuty sumienia u Robinsona są wyrzutami sumienia marnotrawnego syna kupieckiej rodziny. To Chrystian Buddenbrook, cudownym zrządzeniem powracający na