Pod Sokołowem była. W gruncie się ugniotła<br>Samotrzeć z dwojgą kaczek studzienna kałuża.<br>Stanął więc jasny powód, by za jej podnóża<br>Podwórza jakieś były, trzy izby i miotła.<br><br>Weranda też - cienista, z widokiem na gumno,<br>Które Dürer splagiował w "Synu Marnotrawnym'',<br>Z chudobą guberyjną, z gankiem bladotrawnym,<br>Z wieprzami nad koryta filuterną trumną.<br><br>Tu się sery jadało przewiane paździerzem,<br>Tu na chleb się krajało renety talerne,<br>Tu się z pieców taczało bochny złoto-świeże,<br>Tu się chrupkę żegnało nożowym pacierzem.<br><br>Chłopiec czerstwiał więc <orig>chlebnie</> na wilegiaturze,<br>Młode nerwy oćwiczał wierzbinami słońca,<br>W tataracznej kałuży słodki pot otrząsał,<br>Po dymiących mrowiskach odbywał