Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
samej krawędzi zatrzymała się i pomału, coraz większym i równiejszym oddechem popłynęła w górę i, opierając się o moje ramię, wstała. Zaprowadziłem do łóżka, ale tam odepchnęła już pomoc, zza głośnika wyciągnęła piersiówkę żytniej; niewiele na dnie, dwa łyki, może sto gram, ale z takich skrawków pozszywany był przecież ten koszmar.
- Lenka, wezwę pogotowie.
Machnęła ręką - a wzywaj se samego Boga - i osunęła się na fotel.
Kuba nadstawił uszy jak królik, bo lekarze lubią słuchać o innych lekarzach. Tak, gruby, zaraz przyjedzie twój kolega.
- I nie wzięli jej do szpitala?
- Nie zgodziła się. Taki młody chłopak, chyba zaraz po studiach, tłumaczył
samej krawędzi zatrzymała się i pomału, coraz większym i równiejszym oddechem popłynęła w górę i, opierając się o moje ramię, wstała. Zaprowadziłem do łóżka, ale tam odepchnęła już pomoc, zza głośnika wyciągnęła piersiówkę żytniej; niewiele na dnie, dwa łyki, może sto gram, ale z takich skrawków pozszywany był przecież ten koszmar.<br>- Lenka, wezwę pogotowie.<br>Machnęła ręką - a wzywaj se samego Boga - i osunęła się na fotel. <br>Kuba nadstawił uszy jak królik, bo lekarze lubią słuchać o innych lekarzach. Tak, gruby, zaraz przyjedzie twój kolega.<br>- I nie wzięli jej do szpitala?<br>- Nie zgodziła się. Taki młody chłopak, chyba zaraz po studiach, tłumaczył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego