rzucania się w oczy personalnej, która patrzyła na niego wzrokiem pełnym nienawiści, nie opuszczał biura i nie opuszczał nawet swego miejsca przy stole, dzięki czemu udało mu się skończyć rysunki mebli.<br>Stopniowo, w ciągu dalszych kilku dni, gnębiąca go zmora przywiędła, zbladła, aż oddaliła się wreszcie w mglistą przestrzeń. Codzienny koszmar znikł i życie nabrało zdecydowanego uroku. Lesio wyraźnie czuł, jak rozkwita w nim coś, czego jeszcze nie było. Posiadanie rywala w zdobywaniu względów pięknej Barbary stało się nagle elementem dopingującym, wzmogło napływ jego sił twórczych i sprawiło, że w eksplozji natchnienia rzucił się na kolorystykę. Postanowił sobie, że teraz pokaże