Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
waj, taki wielki pan!
- A jak zobaczył, że szlus, nie ma więcej, zawołał Goldbergową, że to jej był pieniądze winien, i wszystkie rzeczy jej sprzedał za psie pieniądze, a sam z żoną na emigrantów.
Hubert ścisnął nagle rękę Gabi.
- Wszystkie rzeczy? - zapytał.
- Do ostatniego kawałka. Jeszcze że Joanna Zegadło i koszule swoje pooddawała, że to było mało, za te procenta. Coś takiego! Tak płakała względem tego męża, że żal było patrzeć! Radzili jej nawet ludzie, żeby go zostawiła, ale ona nie i nie. I poszła za nim. Niby, że przy niej to przynajmniej nikogo nie zarwie.
Hubert poprosił o adres handlarki
waj, taki wielki pan! <br>- A jak zobaczył, że &lt;orig&gt;szlus&lt;/&gt;, nie ma więcej, zawołał Goldbergową, że to jej był pieniądze winien, i wszystkie rzeczy jej sprzedał za psie pieniądze, a sam z żoną na emigrantów. <br>Hubert ścisnął nagle rękę Gabi. <br>- Wszystkie rzeczy? - zapytał. <br>- Do ostatniego kawałka. Jeszcze że Joanna Zegadło i koszule swoje pooddawała, że to było mało, za te procenta. Coś takiego! Tak płakała względem tego męża, że żal było patrzeć! Radzili jej nawet ludzie, żeby go zostawiła, ale ona nie i nie. I poszła za nim. Niby, że przy niej to przynajmniej nikogo nie zarwie. <br>Hubert poprosił o adres handlarki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego