stoi wysoki, nie do przebycia, drewniany płot.<br>Nie wie, co się dzieje w głowie Kolumba.<br>W chwili gdy ujrzał żandarma, gdy poczuł nad głową sypiący się o mur ścieg kul, gdy usłyszał jeszcze dwa gwizdy kul karabinowych z ciężarówki - poczuł, że to koniec. A za rogiem, niedostrzegalny dla Zygmunta - czarny kot. "Odpukaj" - zahuczało coś w myśli. Stuknął palcem w zimną kolbę stena. "Żelazo" - ostrzegła go oszalała myśl i Kolumb, tracąc cenne metry, przebiegł w poprzek ulicę do wysokiego - ach, jak wysokiego! - płotu. Stuknął w biegu trzy razy, kula odwaliła mu pod ręką wąską szczapę. Obejrzał się. Zza rogu wyłoniła się ciężarówka