z obcasami u butów. Mnie na nieszczęście zostawiają ubraną, podstemplowują tylko moje futro na podszewce w kilku miejscach, żebym "nie zapomniała go przywieźć z powrotem", jak mówią. (To podstemplowane futro do dzisiaj bawi wszystkich w Polsce i za granicą, nawet celników).<br>W sali odlotów tylko małe dzieci z mamami, psami, kotami i ptakami w klatkach, starcy i kaleki, ewakuujące się rodziny pracowników ambasad. Jakiś ciemnoskóry ambasador, ktoś ważny w każdym razie, opatulony w szale, wyraźnie chory zażywa potworną ilość leków, siada koło nas w samolocie i zasypia.<br>Czekamy długo na odlot. Po jakimś czasie nasz "czarny sąsiad" budzi się i pyta