Nowego Roku. Ktokolwiek będzie przechodził czy przejeżdżał, niechaj się przyjrzy, niech obserwuje zachodzące w nich zmiany. Już teraz chmara wron obsiadła trupy. Żadnych wyjątków. Ku przestrodze buntowników i takich, którym marzy się bunt. Wólka opustoszała. Ludzie wynieśli się z wioski, komuś udało się zabrać kury, zbiegłe z pożogi, ktoś uratował kozę, oswojoną niczym pies. Szczęściem, że dziedzicowego podarunku, krowy i prosiąt, nie przewieziono jeszcze na gospodarkę Maninych ojców. Bez wieńca i bez jedliny, chyłkiem przeprowadzono je znów do pańskiej obory. Obyło się i bez muzykantów, oni także leżeli w śniegu wśród połamanych skrzypiec, skopanych bębnów i akordeonu. Chyba tylko lokajowi Wincentemu