Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
się pan przekona, drogi panie Sotelá.
Nazwisko moje wymówił z francuska, co brzmiało jak "sautez lá". Był w tym odcień ledwie dostrzegalnej ironii, na którą musiałem, rzecz prosta, zareagować.
- Polacy nie skaczą - powiedziałem. - Polacy kroczą do wytkniętego celu.
Amblard wziął to za dowcip i zarechotał rubasznie. Śmiał się pobekując jak kozioł. Zresztą, jeśli przyjąć, że każdy człowiek przypomina jakieś zwierzę, muszę stwierdzić, że Amblard miał w sobie właśnie coś wyraźnie koziego. Nosił jasną, jedwabistą bródkę, a włosy rozczesywał na boki i układał je w rożki po obu stronach głowy. Nos miał nieco spłaszczony, o dużych, brzydkich nozdrzach, Mówił niewyraźnie i z
się pan przekona, drogi panie Sotelá.<br>Nazwisko moje wymówił z francuska, co brzmiało jak "&lt;foreign&gt;sautez lá&lt;/&gt;". Był w tym odcień ledwie dostrzegalnej ironii, na którą musiałem, rzecz prosta, zareagować.<br>- Polacy nie skaczą - powiedziałem. - Polacy kroczą do wytkniętego celu.<br>Amblard wziął to za dowcip i zarechotał rubasznie. Śmiał się pobekując jak kozioł. Zresztą, jeśli przyjąć, że każdy człowiek przypomina jakieś zwierzę, muszę stwierdzić, że Amblard miał w sobie właśnie coś wyraźnie koziego. Nosił jasną, jedwabistą bródkę, a włosy rozczesywał na boki i układał je w rożki po obu stronach głowy. Nos miał nieco spłaszczony, o dużych, brzydkich nozdrzach, Mówił niewyraźnie i z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego