Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
To mało mamy Czerwonej Armii?
- Polskie wojsko też się przyda.
- Chyba nie zawadzi. Polacy lubią wojować. Brygadir pewnie oficerem zostanie, jak się przyłoży. A gdzie stary bradiaga, Samowałow?
- Nie wiadomo. Niektórzy uważają, że dał nogę w świat, w ciepłe strony. Ale ja wiem, że wybierał się do arbuzowego kołchozu po kożuch. I tego dnia zerwał się okropny buran. I boję się, że on z Wasylem... że obaj zamarzli.
- Niemożliwe, bratku. Zamarzać? To niepodobne do Samowałowa! Tacy jak on nigdy nie umierają. Najwyżej rozpływają się w powietrzu. Ja ci to mówię, jakem Stiopa-nożownik!
- Pewnie chcesz popalić, co? Masz, Jurik, sztachnij się
To mało mamy Czerwonej Armii?<br>- Polskie wojsko też się przyda.<br>- Chyba nie zawadzi. Polacy lubią wojować. Brygadir pewnie oficerem zostanie, jak się przyłoży. A gdzie stary bradiaga, Samowałow?<br>- Nie wiadomo. Niektórzy uważają, że dał nogę w świat, w ciepłe strony. Ale ja wiem, że wybierał się do arbuzowego kołchozu po kożuch. I tego dnia zerwał się okropny buran. I boję się, że on z Wasylem... że obaj zamarzli.<br>- Niemożliwe, bratku. Zamarzać? To niepodobne do Samowałowa! Tacy jak on nigdy nie umierają. Najwyżej rozpływają się w powietrzu. Ja ci to mówię, jakem Stiopa-nożownik!<br>- Pewnie chcesz popalić, co? Masz, Jurik, sztachnij się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego