zauważył dziwne, płaskie drzewo dużych rozmiarów, o trzech szeroko rozcapierzonych końcach, i na drzewie, przybity za ręce, ze zwieszoną na bok głową, wisiał goły skurczony człowieczek. Najwidoczniej w ten sposób biali karzą złodziei! Za chwilę gotowi tak samo i jego: po coś kradł samochód? Brzuchaty mówił wyraźnie: biały bóg zabrania kraść!<br>Wielkie okna sali wychodziły na ogród i w ogrodzie P'an zobaczył tych samych białych ludzi w długich, powłóczystych sukniach <page nr=82>.<br>Brzuchaty Chińczyk i nieznajomy jegomość rozmawiali o czymś koło okna z długim panem w sukni. Od białych ścian, od dziwnego człowieczka, przybitego do drzewa, powiał nagle na P'ana śliski, lodowaty strach