bo z Żydami zawsze się kłócił. Polacy mało mówili, słuchali, a Żydzi sami wszystko wiedzieli, bez niego. Pracował w żydowskiej spółdzielni krawieckiej, ale nie szył, tylko rozwiązywał problemy, nie było takiego problemu, krajowego ani międzynarodowego, żeby go nie rozwiązał. Kolega jego pisał z Francji, żeby przyjechał, że we Francji taki krawiec jak on może zrobić majątek, ale on miał swoje zebrania i przemówienia i nic więcej nie potrzebował. Wracał późno, czasami wcale nie wracał. Nie było go dla mnie ani dla dziecka, cały czas w tym balonie. A im wyżej on leciał, tym niżej ja zostawałam, i złapała go jedna ambitna