do de Vosa. Powiedział, że sama rzecz jest łatwa, ale przez de Vosa, profesora, naukowca, wypadnie naturalniej. Napiliśmy się też i za powodzenie tych moich zamierzeń.<br><br><tit>IV</><br>Wyspałem się wspaniale. Zbudziłem się bez tego rozdygotania, które mi towarzyszyło od przyjazdu. Bez tej łezki, którą czułem przebiegającą od serca do oczu, kręcącej się pod powiekami i lada chwila gotowej wyskoczyć. Brałem to za nacisk wspomnień i różnych skojarzeń, a to było po prostu zmęczenie. Opuściła mnie też trema, naturalna w mojej sytuacji, ale którą ono jeszcze rozhuśtywało.<br>Po wstaniu najpierw zadzwoniłem. Wczoraj, jak mi doradził Campilli, zostawiłem list na piazza della Pilotta