przy ulicy X., podobnie zresztą, jak chyba na wszystkich oddziałach, we wszystkich szpitalach, od rana do godzin popołudniowych trwa nieustanny ruch, a ludzie zwijają się niczym przysłowiowe pszczoły. Sprzątanie, obchody, badania, opatrunki, lekarstwa, posiłki, operacje, sprzątanie... Tylko ci, którzy kiedyś leżeli w szpitalu, albo w nim pracują wiedzą, ilu ludzi kręci się wciąż po korytarzach i salach chorych. I niczym w prawdziwym ulu, aby ten skomplikowany organizm mógł funkcjonować, każdy musi pilnować swojego odcinka. Łącznie oczywiście z pacjentami, których podstawowym obowiązkiem powinno być poddawanie się wymaganiom personelu i w miarę możliwości niesprawianie kłopotu.<br>Barbara T. była bardzo zdyscyplinowaną pacjentką. Pomimo wielkiego stresu