i ludzie patrzący głębiej, czujący goręcej, cierpieli na myśl o tym nie tylko jako jednostki, lecz przede wszystkim jako kresowi Polacy. Rzecz tak na pozór obojętna dla ogółu, jak wywłaszczenie jednego magnata, zmieniała się w sprawę ważną, narodową, a Antoniny w tym wypadku nie były wyjątkiem. Każde z wielkich latyfundiów kresowych, skupiając koło siebie pracowników wyłącznie polskich, stawało się automatycznie ogniskiem polskości, promieniującym w obszernym rejonie. Gdyby ci sami ludzie posiadali na własność rozdrobnione też same dobra, w których pracowali jako urzędnicy, nie popierani kredytem i stosunkami właściciela, zwolnieni z obowiązkowej solidarności i przymusowej jednomyślności w każdej sprawie polityczno-społecznej, nie