Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
nie przejmować opornymi włazami.
- Spieprzyliśmy sprawę - szepnął. - Zanim dopadniesz kryjówki, zgub pościg. To elementarz.
- Jak myślisz, ilu ich było?
- Nie wiem. Raczej tylko dwóch... Ale mogli ściągnąć kogoś do pomocy. Albo teraz zadzwonić. Młody nie miał komórki. To znaczy, że ma ją... jak mu tam...
- Niżycki. - Westchnęła. - Ale ze mnie kretynka. Mieć dwa telefony i zostawić oba... Baby chyba naprawdę nie nadają się do wojska.
- Bzdura. Ten numer z glauberytem... Gdyby facet siedział trochę inaczej... Dzięki.
- To nic takiego - mruknęła.
- Nie wiem, skąd wiedziałaś. - Zdobył się na odwagę i popatrzył jej w oczy. - Ale przybiegłaś, gubiąc po drodze buty, złapałaś kawał
nie przejmować opornymi włazami.<br>- Spieprzyliśmy sprawę - szepnął. - Zanim dopadniesz kryjówki, zgub pościg. To elementarz.<br>- Jak myślisz, ilu ich było?<br>- Nie wiem. Raczej tylko dwóch... Ale mogli ściągnąć kogoś do pomocy. Albo teraz zadzwonić. Młody nie miał komórki. To znaczy, że ma ją... jak mu tam...<br>- Niżycki. - Westchnęła. - Ale ze mnie kretynka. Mieć dwa telefony i zostawić oba... Baby chyba naprawdę nie nadają się do wojska.<br>- Bzdura. Ten numer z glauberytem... Gdyby facet siedział trochę inaczej... Dzięki.<br>- To nic takiego - mruknęła.<br>- Nie wiem, skąd wiedziałaś. - Zdobył się na odwagę i popatrzył jej w oczy. - Ale przybiegłaś, gubiąc po drodze buty, złapałaś kawał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego