Na mogiłach, obrusami przykrytych, stało mnóstwo jadła. Jurkowi i Wali oczy zabłysły, zgłodniali dopadli pierwszej z brzegu mogiły. Należało <foreign>perechrestytsia</>, co skwapliwie uczynili, po czym gospodyni wręczyła im po obfitym pierogu. Był bardzo smaczny, pełen sera. Pochłonęli go pośpiesznie, łapczywie. I szli dalej, nie wierząc własnym oczom, oszołomieni widokiem takich kroci pierogów, które - jak się okazało - były nadziewane nie tylko serem, ale kaszą albo kapustą, a jakby tego było mało, jeszcze pyszniły się przyrumienione bliny i placki ziemniaczane. Gdzieniegdzie częstowano ich nawet śmietaną. Gdy nasycili pierwszy głód, zaczęli wybierać dostatniejsze mogiły, na których nie było chudych i małych, tylko spęczniałe, dorodne