Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
wygląda, demonicznie, i ma odwagę
korzystać z tego prawa.
A głośno powiedziałem: - Tak jest!
- Ale zamiast za jej namową wrócić do łóżka, stałem przed nią
wyprostowany.
- Jak się pan czuje? - spytała.
- Dobrze.
- No to dobrze...
Sądziłem, że na tym skończyliśmy tworkowski rytuał i ona
pospieszy dalej, gdyż czekały na nią krocie takich jak ja.
Lecz ona przechyliła swoją szykowną główkę i spoglądając z ukosa, zagadnęła:
- A głosy?
- Słucham?
- Jak tam z głosami... znowu się odzywają?
- Ależ pani doktor... - żachnąłem się.
- No dobrze... - westchnęła i z namysłem potarła nosek.
- Czy ma pan jakiegoś przyjaciela lekarza?
- Tak, miałem.
Ale on dość dawno umarł
wygląda, demonicznie, i ma odwagę<br>korzystać z tego prawa.<br> A głośno powiedziałem: - Tak jest!<br> - Ale zamiast za jej namową wrócić do łóżka, stałem przed nią<br>wyprostowany.<br> - Jak się pan czuje? - spytała.<br> - Dobrze.<br> - No to dobrze...<br> Sądziłem, że na tym skończyliśmy tworkowski rytuał i ona<br>pospieszy dalej, gdyż czekały na nią krocie takich jak ja.<br> Lecz ona przechyliła swoją szykowną główkę i spoglądając z ukosa, zagadnęła: <br> - A głosy?<br> - Słucham?<br> - Jak tam z głosami... znowu się odzywają?<br> - Ależ pani doktor... - żachnąłem się.<br> - No dobrze... - westchnęła i z namysłem potarła nosek.<br> - Czy ma pan jakiegoś przyjaciela lekarza?<br> - Tak, miałem.<br> Ale on dość dawno umarł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego