krótkim zdaniu wyrażał ubolewanie. Gdybym był monsignorem Rigaud, po przeczytaniu takiego listu wzruszyłbym ramionami. Cóż on mógł poradzić mojemu ojcu na niechęć biskupa? Oddać sprawę w ręce czasu, ufając, że się powoli wszystko ułoży. I tyle.<br>- Skończyłeś? - Tak jest.<br>- No, to teraz od początku, zdaniami.<br>Recytowałem zatrzymując się na każdej kropce. On powtarzał po mnie. Potem następowała sekunda ciszy, namysłu, i pytanie, a raczej z jego strony, stwierdzenie:<br>- To słuszne.<br>- Tak jest - powtarzałem.<br>W ten sposób doszliśmy do centralnego miejsca, to znaczy do tego zdania, które mi się nie podobało. Nie czekając, aż uzna je za zaakceptowane, wypowiedziałem swoje wątpliwości.<br>- Nie