Policzki umazane różem, brwi osmolone czernidłem, oczy nakryte grubymi nabrzmiałymi powiekami, podkrążone i obwieszone jakby draperią z żółtosinych, świecących się fałd skóry. Usta miała otwarte. W kątach warg gniła biaława, lepka masa śliny z czarną, zeschniętą obwódką. Spod kołdry wyglądały obwisłe piersi i ciało podrapane, posiniaczone, pełne podejrzanych plam i krost.<br>Przez parę minut Roman, zastygły w bezruchu, siedział na łóżku. Potem z wściekłym pośpiechem, jął się ubierać. Skończywszy zbliżył się do łóżka, na którym spał Rudek.<br>- Ty - trącił śpiącego w ramię - już idę. Ile ci zostawić? Dwadzieścia złotych wystarczy?<br>- Co ci się tak spieszy? Zostaw dwadzieścia pięć. Gdzie będziesz po