Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień dobry
Nr: 04.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1931
jej ofiarowałem.
Zmieszana dziewczyna weszła nieśmiało do mego mieszkania i zaznaczając, że robi to, co nie wypada absolutnie robić dobrze wychowanej pannie, poczęła mi dziękować za prezent. Nigdy nie miała dotąd jedwabnych pończoch, chociaż zawsze było to jej marzeniem. To był - poprostu mówiąc - cel jej życia!
Wizyta panny Ireny trwała krótko, nazajutrz jednak znalazłem na biurku w moim pokoju bukiet kwiatów.
- To od panny Ireny! - objaśniła mnie moja posługaczka.
Nie będę panu opowiadał dalszego ciągu romansu, jakich tysiące jest na porządku dziennym. Dość, że w ciągu pół roku ożeniłem się z Ireną, z którą w sposób tak niezwykły zawarłem znajomość!...
- Wszystko
jej ofiarowałem.<br>Zmieszana dziewczyna weszła nieśmiało do mego mieszkania i zaznaczając, że robi to, co nie wypada absolutnie robić dobrze wychowanej pannie, poczęła mi dziękować za prezent. Nigdy nie miała dotąd jedwabnych pończoch, chociaż zawsze było to jej marzeniem. To był - poprostu mówiąc - cel jej życia!<br>Wizyta panny Ireny trwała krótko, nazajutrz jednak znalazłem na biurku w moim pokoju bukiet kwiatów.<br>- To od panny Ireny! - objaśniła mnie moja posługaczka.<br>Nie będę panu opowiadał dalszego ciągu romansu, jakich tysiące jest na porządku dziennym. Dość, że w ciągu pół roku ożeniłem się z Ireną, z którą w sposób tak niezwykły zawarłem znajomość!...<br>- Wszystko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego