przeszło, nie więcej.<br> Nagle rzucił mi się w oczy w głębi tego pola wielki głaz,<br>oddzielający je od sąsiedniego, wąziutkiego i zieleniutkiego skrawka.<br>Powiedziałem:<br> - O, ten sam głaz, mama, co był i na tamtym. Powiedziała mama, że<br>muszą dobrze koty z sobą drzeć, że aż takim głazem się oddzielili.<br> Spojrzała krótko i niechętnie w stronę tego głazu i przełożywszy z<br>powrotem moją lewą rękę do swojej prawej, rzuciła:<br> - A może. - I pociągnęła mnie. - Chodźmy szybciej, bo do niczego<br>takie szukanie. Będziemy na głazy patrzeć, a but nam może pod nogami<br>mignąć.<br> A po parunastu krokach aż zatargała tą moją ręką.<br> - Nic