Mam w portmonetce tatusia sto złotych, dał mi je, czy to wystarczy? - zapytała zdławionym głosem. <br>Pan roześmiał się znowu - najwyraźniej śmiał się z byle czego, tym lepiej! Zawsze z takimi łatwiej się porozumieć. Wreszcie się uspokoił. <br>- No, doskonale - powiedział - mam nadzieję, że to wystarczy. Więc idź sobie teraz ze swoimi krówkami do domu, a potem razem z ojcem zawędrujcie do mnie, skoro już tak sobie wędrujecie. Popatrz, będziecie szli tą drogą prosto, prosto aż do pierwszej wsi. Wejdziecie sobie furtką do parku i zgłosicie się do dworu. No cóż, dobrze? <br>- Niech mi pan ufa, że na pewno przyjdę - gorąco zapewniła Henrysia