Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
ciebie, ojciec do roboty nie poszedł.
- Odejdź - warknął chłopiec. - Idź swoją drogą.
- Ty się może Łapą przejmujesz, durny? Był i pojechał, ot i koniec.
- Nieprawda! Kłamiesz! Nieprawda! - krzyknął Kaziuk, zrywając się z ziemi. Policzki jego były mokre od łez, twarz skrzywiona jakimś złym i pełnym lęku grymasem.
- Co nieprawda? Weź krwawniku trochę i przyłóż do pięty. Jucha leci z ciebie jak z garnka. Kaziuk siąknął nosem i bezmyślnie przejechał skaleczoną stopą po ziemi. Do rany przykleiło się kilka igieł sosnowych i jakaś mrówka gwałtownie przebierająca nóżkami.
- On nas musztrował, bo chciał górować nad tamtymi. Ty mnie rozumiesz? Teraz powiedział, że to
ciebie, ojciec do roboty nie poszedł.<br>- Odejdź - warknął chłopiec. - Idź swoją drogą.<br>- Ty się może Łapą przejmujesz, durny? Był i pojechał, ot i koniec.<br>- Nieprawda! Kłamiesz! Nieprawda! - krzyknął Kaziuk, zrywając się z ziemi. Policzki jego były mokre od łez, twarz skrzywiona jakimś złym i pełnym lęku grymasem.<br>- Co nieprawda? Weź krwawniku trochę i przyłóż do pięty. Jucha leci z ciebie jak z garnka. Kaziuk siąknął nosem i bezmyślnie przejechał skaleczoną stopą po ziemi. Do rany przykleiło się kilka igieł sosnowych i jakaś mrówka gwałtownie przebierająca nóżkami.<br>- On nas musztrował, bo chciał górować nad tamtymi. Ty mnie rozumiesz? Teraz powiedział, że to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego