w saganku. Mieliśmy też, na wszelki wypadek, przygotowaną kryjówkę za szafą, w sztucznej ścianie, a raczej pomiędzy ścianami. W razie niebezpieczeństwa wchodziliśmy tam. Można było tam stać albo siedzieć, leżeć nie było można. Kiedyś przesiedzieliśmy tam cały dzień, nie mogąc wyjść za potrzebą. To był najgorszy nasz dzień. Poza tym kryjówka miała jeszcze jedną wadę, że wchodziło się do niej tylko z pierwszej izby. Dlatego wtedy, kiedy przyszedł sołtys, nie mogliśmy z naszej kryjówki skorzystać.<br>Sołtys przyszedł wieczorem. Gdyby przyszedł w dzień, wiedzielibyśmy, że idzie, i zdążylibyśmy się schować. W dzień zawsze ktoś uważał na drogę, a Niemcy nigdy nie chodzili