Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
całe mieszkanie, czuła je nawet w kuchni, ot, tak jak teraz. Właśnie kończyła przygotowywanie obiadu. Zupa z młodej kalarepki i groszku pachniała smakowicie, drożdżowe pyzy na parze zaczynały już rosnąć, a cielęcina, zarumieniona jak młode dziewczę, słała z piekarnika kuszące wonie - czas był już wielki nakrywać do stołu.
- Grzesiu! Obiad! - krzyknęła trochę przedwcześnie, by dać mu czas na to jego wieczne: - Już, już! Chwileczkę, zaraz kończę! - Otworzyła okno, by przewietrzyć - i ku swojemu najwyższemu zdumieniu ujrzała Pyzę i Tygryska. Maszerowały z dołu Roosevelta, od Poznańskiej, w towarzystwie starego mężczyzny, skądś jej znajomego. Na litość Boską, gdzież one łaziły?! Dosłownie przed pół
całe mieszkanie, czuła je nawet w kuchni, ot, tak jak teraz. Właśnie kończyła przygotowywanie obiadu. Zupa z młodej kalarepki i groszku pachniała &lt;page nr=83&gt; smakowicie, drożdżowe pyzy na parze zaczynały już rosnąć, a cielęcina, zarumieniona jak młode dziewczę, słała z piekarnika kuszące wonie - czas był już wielki nakrywać do stołu.<br>- Grzesiu! Obiad! - krzyknęła trochę przedwcześnie, by dać mu czas na to jego wieczne: - Już, już! Chwileczkę, zaraz kończę! - Otworzyła okno, by przewietrzyć - i ku swojemu najwyższemu zdumieniu ujrzała Pyzę i Tygryska. Maszerowały z dołu Roosevelta, od Poznańskiej, w towarzystwie starego mężczyzny, skądś jej znajomego. Na litość Boską, gdzież one łaziły?! Dosłownie przed pół
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego