Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
mnie sekrecie.

Panna Kazimiera wysłuchała obojętnie opowiadania o przyczynach, które skłoniły ojca do wezwania telegraficznie Jurczenki wraz z nią do Wielkich Łuk, a gdy wreszcie rozmowa zeszła na Alioszę, powiedziała z lodowatym spokojem:

- Przecież Aliosza nie żyje.., Sądziłam, że jego rodzice o tym wiedzą...

Matka podskoczyła na siedzeniu.

- Nie żyje? - krzyknęła ze zgrozą.

- No... tak... Aliosza nie żyje - powtórzyła panna Kazimiera wzruszając ramionami, jak gdyby mówiła o sprawie bez znaczenia. - Przyjechał za mną do Warszawy... Groził, że zabije mnie i siebie... Musiałam się przed nim ukrywać... W końcu wyjechałam w tajemnicy do Witebska, do pana Jurczenki...


- A co się stało z
mnie sekrecie.<br><br>Panna Kazimiera wysłuchała obojętnie opowiadania o przyczynach, które skłoniły ojca do wezwania telegraficznie Jurczenki wraz z nią do Wielkich Łuk, a gdy wreszcie rozmowa zeszła na Alioszę, powiedziała z lodowatym spokojem:<br><br>- Przecież Aliosza nie żyje.., Sądziłam, że jego rodzice o tym wiedzą...<br><br>Matka podskoczyła na siedzeniu.<br><br>- Nie żyje? - krzyknęła ze zgrozą.<br><br>- No... tak... Aliosza nie żyje - powtórzyła panna Kazimiera wzruszając ramionami, jak gdyby mówiła o sprawie bez znaczenia. - Przyjechał za mną do Warszawy... Groził, że zabije mnie i siebie... Musiałam się przed nim ukrywać... W końcu wyjechałam w tajemnicy do Witebska, do pana Jurczenki...<br><br><br>- A co się stało z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego