Licencję proszę - powiedziała. Tym, których znała, zwykle nie sprawdzała licencji, ale Kurawicza widziała po raz pierwszy, w dodatku, mimo protekcji Piekarskiego, nie wyglądał jej na rajdowca.<br><page nr=48><br>Kurawicz wyjął z tylnej kieszeni spodni duży, ceratowy portfel, szperał w nim przez chwilę i ostrożnie położył na stole nowiutką, jakby prosto z drukarni książeczkę.<br>Hanka sprawdzała numer ze zgłoszeniem, a tymczasem Kurawicz kładł przed nią dalsze dokumenty.<br>- O, proszę. Tu jest prawo jazdy, książka wozu, ubezpieczenie i koncesja na taksówkę. - Zgnębiony Piekarski szepnął taksówkarzowi, że czeka przed hotelem i wymknął się na parking.<br>Za chwilę przed hotel wyszedł także Kurawicz, z tablicą rajdową pod