dziurkę. Schudł, <br>może nawet urósł trochę. Jasny gwint, dwa ceem, dobre <br>i to.<br>Białozielona miała na pewno sto sześćdziesiąt. <br>A może tylko sto pięćdziesiąt osiem?...<br>Odrzucił niemiłe rozważania i nadzieję. Tymczasem. <br>Jeszcze i on urośnie. Widział w księgarni broszurę <br>"I ty możesz zostać kimś wielkim", obietnicy <br>nie wziął dosłownie, ale książeczkę kupi, <br>schowa na dno piekła, w nocy przy księżycu poczyta. <br>Ma oczy jak teleskopy, wystarczą nie tylko na pełnię.<br>Pod oknem rozejrzał się na wszystkie strony.<br>Patyki, stodoła i cisza - to wszystko. <br>Oparł rękę o parapet, skoczył. Nawet nie musiał <br>sięgać lufcika, obydwa skrzydła okna były przymknięte, <br>haczyki zwisały pionowo