Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 48
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
Japończyków, krępa para o twarzach, jakby ktoś na nich siedział i je rozpłaszczył. Gdy ptaków zebrało się - w mniemaniu Japończyka - zbyt wiele, otwierał parasol i płoszył ptaki. Dziewczyna uśmiechała się łagodnie, pewna swego. Po chwili ptaki wracały i obsiadały ją. Przypomniała mi się dziewczyna, po której został zapis w starych księgach miejskich Hamburga. Na rynku zjawiła się młoda dziewczyna i przywoływała ptaki. Zapis nie mówi, czy je karmiła. Ptaki zlatywały się do niej i siadały na jej ramionach i u jej stóp. Dlaczego ptaki nie siadywały na ramionach, nie garnęły się do rąk mieszczek hamburskich, tylko do tej przybłędy, co przywędrowała
Japończyków, krępa para o twarzach, jakby ktoś na nich siedział i je rozpłaszczył. Gdy ptaków zebrało się - w mniemaniu Japończyka - zbyt wiele, otwierał parasol i płoszył ptaki. Dziewczyna uśmiechała się łagodnie, pewna swego. Po chwili ptaki wracały i obsiadały ją. Przypomniała mi się dziewczyna, po której został zapis w starych księgach miejskich Hamburga. Na rynku zjawiła się młoda dziewczyna i przywoływała ptaki. Zapis nie mówi, czy je karmiła. Ptaki zlatywały się do niej i siadały na jej ramionach i u jej stóp. Dlaczego ptaki nie siadywały na ramionach, nie garnęły się do rąk mieszczek hamburskich, tylko do tej przybłędy, co przywędrowała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego