się dziecko do szkół, płaci się, a potem i tak trzeba dziecko utrzymywać. Wiem, że będę utrzymywała córkę i zięcia do ich czterdziestki. A może i dłużej. Będę pracować, ile sił będę miała. Dla mnie akurat praca jest, dla nich nie ma. Ludziom trzeba pomagać, zwłaszcza rodzinie - pani Ela jest księgową w prywatnej firmie, zarabia - jak mówi - godnie. Co miesiąc daje 800 złotych córce i zięciowi. Córka jest po pedagogice wczesnoszkolnej i jest na bezrobociu. A zięć, dobry chłopak, socjolog z wykształcenia, korepetycje z angielskiego daje i mają razem tysiąc złotych. Więc pani Ela musi im pomagać, no bo jak tu