ze Święckim stwarzały mu wprawdzie do tej pory dogodną i dość ugruntowaną w Zarządzie Miejskim pozycję, nie był jednak pewien, jak się stosunki ułożą w najbliższej przyszłości, z chwilą mianowania nowego prezydenta. W związku z tym starał się od pewnego czasu nawiązać bliższe kontakty z ludźmi z PPR-u. Podgórskiego, który był jego sąsiadem przy stole, znał mało. Ale chociaż tamten, jak wszyscy inni, pił dużo, alkohol nie czynił go rozmowniejszym. Siedział zasępiony, w sobie zamknięty i wielokrotne usiłowania Weycherta, by nawiązać z nim istotniejszą rozmowę, rozbijały się o jego pochmurną mrukowatość.<br>Weychert nie był człowiekiem drażliwym, lecz mimo woli nasunęło mu się