Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
białym ręku dostojnika, ciach! I czynele! Puzony! Ulewa blach! Defilada! Na bę­ben! Na bę­ben! - a tu chlap! wapnem na odlew! Moje ostatnie ćwiczenia. Starszy asystent porucznikiem rezerwy. Zapach wrzosów na piaszczystym poligonie. Nogi odparzone".
Jeszcze kilkanaście numerów uliczki i plac, raczej skwer, a nad nim znowu lipy. Środkiem, ku prawej, chodnik szeroki z jasnych płyt piaskowcowych. Aż do stopni prowadzących do drzwi kościoła.
A tu pies, mały i niby biały, nieudolnie połatany kasztanowym sztruksem. Zatrzymał się w nieufnej odległości i patrzy na Hansa, patrzy za Hansem.
"Słychać mnie, jak idę. Jak szliśmy do ślubu, Steffi stukała obcasami w kruchcie
białym ręku dostojnika, ciach! I czynele! Puzony! Ulewa blach! Defilada! Na bę­ben! Na bę­ben! - a tu chlap! wapnem na odlew! Moje ostatnie ćwiczenia. Starszy asystent porucznikiem rezerwy. Zapach wrzosów na piaszczystym poligonie. Nogi odparzone". <br>Jeszcze kilkanaście numerów uliczki i plac, raczej skwer, a nad nim znowu lipy. Środkiem, ku prawej, chodnik szeroki z jasnych płyt piaskowcowych. Aż do stopni prowadzących do drzwi kościoła. <br>A tu pies, mały i niby biały, nieudolnie połatany kasztanowym sztruksem. Zatrzymał się w nieufnej odległości i patrzy na Hansa, patrzy za Hansem. <br>"Słychać mnie, jak idę. Jak szliśmy do ślubu, Steffi stukała obcasami w kruchcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego