śmierci, co w jednym pragną spełnić się<br> domu.<br><br>Rwie się w strzępy wichura, jakby szumna jej grzywa<br>Rozszarpała się nagle o sękatą głąb lasu.<br>Życie, niegdyś zranione, z żył we trwodze upływa,<br>Coraz bardziej na uśmiech brak odwagi i czasu!<br><br>Ponad zakres śnieżycy, ponad wicher i zamieć<br>Duch mój leci ku tobie w świateł kręgi i smugi.<br>Czyjaś rozpacz się sili w biały posąg okamieć,<br>W biały posąg nad brzegiem ociemniałej jarugi.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>POWRÓT</><br><br>Gwiazdo, coś spadła, śnij mi się, śnij!<br>W progum wędrowny porzucił kij,<br> Byłem ja leśny,<br> Byłem bezkreśny,<br> A dzisiaj - czyj?<br><br>Dziś - twój, dziewczyno! Dzwońże mi, dzwoń,<br>Wichrze, zszarpany