A dlatego, że go nie kochałam... I proszę nie zawracać mi tym więcej głowy.<br><br>Niesłychane to rzeczy! Podążać na zesłanie za mężami, kochanymi czy nie kochanymi, toż to patriotyczny i moralny obowiązek! Udają się tam nie tylko żony, ale i narzeczone, córki, ba, nawet i wierni słudzy, jak uczynił to kucharz pana Billewicza. A tutaj takie słowa z ust Elizy Orzeszkowej i jeszcze to ironiczne, z wyraźną kpiną, oświadczenie: - Wyznaję z pokorą, iż mało cierpię z powodu zburzonego gniazda...<br><br>Na taką bezczelną szczerość mogła się jednak zdobyć dwudziestoczteroletnia, nie kochana i nie kochająca kobieta. W trzydzieści lat później bowiem określi swą