mamą <br>zaczął się wsączać niepokój. <br><br>Na herbatę przychodzili teraz codziennie wujowie i ciotki, których <br>się dawniej tylko bardzo rzadko widywało, i wszyscy żegnając <br>się z mamą mówili z jakimś sztucznym ożywieniem: <br><br><br>- Wrócisz opalona, silna i zdrowa! Doprawdy, zazdrościmy <br>ci. Bagatela - Południe! <br><br>Ojciec był coraz smutniejszy, a ze strychu zniesiono duży <br>kufer. Czasami wydawało mi się, że mama patrzy na mnie <br>jakoś dziwnie, jakby oczekiwała czegoś. Ale ja nie pytałam <br>o nic. Tylko nie czekałam już, tak jak dawniej, <br>zabawy z mamą, gdyż wydawała mi się zbyt podobna <br>do prawdy, a w nocy budziłam się z sercem ściśniętym <br>zimną obręczą strachu. <br><br>A