Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
łyk, choćby kroplę jedną - mokrą, wodnistą, chłodną. Nic z tego! Dalej, dalej przed siebie - w bezkres piachu.
Już ma się wspiąć na kolejny pagórek, gdy silny podmuch odrzuca go w tył. Wiatr jak gruba miotła przeciera wzgórze. Najpierw wyłania się głowa z długimi włosami i bielmem oczu, potem szerokie ramiona, kule piersi i twardy brzuch. Resztki piasku osypują się z bioder i zwartych kolan. Na końcu - stopy wielkości autokaru. Powietrze tężeje w cichnącym wietrze. Zygmuntowi objawia się wielki posąg nagiej kobiety ze spiżu. Kobieta siedzi na tronie, błyszczy w słońcu, ogromnieje na białym tle pustyni. Jest tak duża, że Zygmunt musi
łyk, choćby kroplę jedną - mokrą, wodnistą, chłodną. Nic z tego! Dalej, dalej przed siebie - w bezkres piachu.<br>Już ma się wspiąć na kolejny pagórek, gdy silny podmuch odrzuca go w tył. Wiatr jak gruba miotła przeciera wzgórze. Najpierw wyłania się głowa z długimi włosami i bielmem oczu, potem szerokie ramiona, kule piersi i twardy brzuch. Resztki piasku osypują się z bioder i zwartych kolan. Na końcu - stopy wielkości autokaru. Powietrze tężeje w cichnącym wietrze. Zygmuntowi objawia się wielki posąg nagiej kobiety ze spiżu. Kobieta siedzi na tronie, błyszczy w słońcu, ogromnieje na białym tle pustyni. Jest tak duża, że Zygmunt musi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego