Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
jestem potrzebny.

Dopiero na interwencję ojca wszedł i nie witając się z nikim, powiedział do Gawriły:

- Ty robotnik, a ja chłop. Gdzie nam jeść z jednej miski?

Gawriła poufale klepnął go po ramieniu:

- Sadisia, druże, nam oboim chuże! Wasza i nasza krew się leje. Obaj pójdziemy jeszcze na wojnę, tam kule nie będą pytały, kto chłop, a kta robotnik.

Odtąd Jegor przestał się boczyć na Gawriłę i zgodnie jadł z nim obiad przysłuchując się z powagą wiadomościom z frontu, opowieściom o strajkach, o rozruchach chłopskich...

- Trzeba wzywać żołnierzy do opuszczania wagonów, do zatrzymywania pociągów! Jeśli już umierać, to za lud, a
jestem potrzebny.<br><br>Dopiero na interwencję ojca wszedł i nie witając się z nikim, powiedział do Gawriły:<br><br>- Ty robotnik, a ja chłop. Gdzie nam jeść z jednej miski?<br><br>Gawriła poufale klepnął go po ramieniu:<br><br>- Sadisia, druże, nam oboim chuże! Wasza i nasza krew się leje. Obaj pójdziemy jeszcze na wojnę, tam kule nie będą pytały, kto chłop, a kta robotnik.<br><br>Odtąd Jegor przestał się boczyć na Gawriłę i zgodnie jadł z nim obiad przysłuchując się z powagą wiadomościom z frontu, opowieściom o strajkach, o rozruchach chłopskich...<br><br>- Trzeba wzywać żołnierzy do opuszczania wagonów, do zatrzymywania pociągów! Jeśli już umierać, to za lud, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego