Mężczyzna, z którym bawiłam się cały wieczór, szarmancki jak Sean Connery w dojrzałych latach, z obliczem młodego Rogera Moore'a i torsem Arnolda Schwarzeneggera (też młodego), zajrzał mi obiecująco w oczy i musnął wargami moje usta. Hormony chlusnęły mi w krwioobieg - poczułam się jak Scarlett O'Hara całowana przez Rhetta Butlera przed kulisami płonącego miasta.<br>Niestety, większość z was kojarzy mi się podczas całowania ze światem zwierzęcym. Płazy, węgorze, bernardyny, śmierdziele (a propos, czy wiesz, że guma do żucia nie wystarcza do higieny jamy ustnej?). Twój kożuchowaty nalot na języku nie zachwyci nawet córki kuśnierza. I ekologicznego sensu też nie posiada, bo chociaż